sobota, 31 stycznia 2015

1. "Wielki Plan"

"Wielki Plan"

Norwegia/Lillehammer/ 7 grudzień 2014


                               Nagłe zebranie kadry austriackiej przez Stefana Krafta odbyło się tuż przed samym konkursem Pucharu Świata w Lillehammer. Obecni byli wszyscy, nie wliczając oczywiście Heinza Kuttina, gdyż to miała być "tajna narada".
- Posłuchajcie- zaczął mówić Kraft, patrząc na twarze kolegów- Nie wiem, jak wy, ale ja mam już dość Freunda.
Chłopaki popatrzyli na siebie zdziwieni. Severin nigdy specjalnie się nie mieszał w sprawy Austriaków, praktycznie wcale ze sobą nie rozmawiali, po prostu nie wchodzili sobie w drogę.
- Ja uważam, że jest lepszy od Neumayera- wyraził swoją opinię Morgenstern- Przynajmniej nie patrzy tak bezczelnie.
- Jak dla mnie gorszy gorszy jest Kraus- tym razem odezwał się Andreas Kofler- Ciągle się szyderczo śmieje.
- Nie, nie, nie!- krzyknął nagle Stefan- Mi chodzi o to, że jego wyniki są zbyt dobre, że on nas wszystkich wyprzedza. Konkurencja. Rozumiecie?
I dopiero wtedy skoczkowie zdali sobie sprawę z powagi sprawy, o jakiej mówi Kraft. W ostatnich zawodach Freund wprost "strącił" z podium Gregora Schlierenzauera, a jeszcze wcześniej Hayboecka. Teraz zrozumieli, że stanowi prawdziwy problem wszystkich przyszłych zawodów Pucharu Świata i ich pozycji w klasyfikacji generalnej.
- Więc co zamierzasz zrobić?- ciszę przerwał Thomas Diethart.
- Postanowiłem, że trzeba uderzyć w jego czuły punkt- Stefan ożywił się i wstał z miejsca- To go na pewno zgubi, pomyślcie tylko- tragedia "Sevika" i cała kadra razem z nim w rozpaczy, a my podbijemy podium!
Fettner spojrzał na swojego imiennika, Poppingera. On nie był zbytnio przekonany do tego, ale nie mógł protestować. W tej kadrze młodzi wiekiem mieli tylko przytakiwać. Manuel nie był jednak w tak kiepskiej sytuacji, jak Poppinger*. Otóż, jako najmłodszy w kadrze, musiał on usługiwać ciągle tym starszym, sprzątać im w pokojach, podczas wyjazdów na zawody. Był niezwykle mądry i wrażliwy, ale słuchając starszych kolegów, całkowicie zapominał, kim jest i stawał się taki, jak oni. Dodatkowo na ich zawołanie zgadzał się, lub jeśli tego wymagali, nie.
Przypomniał sobie Fettner, jak jednego razu w Kuusamo jego młodszy kolega nie mógł spać. Byli wtedy razem w pokoju, zwykle tak ich lokowano z przyjaźni, jaka łączyła tych młodych Austriaków. Manuel Poppinger tłukł się na łóżku i nie mógł usnąć z przebytych wrażeń dnia, kiedy zakończył rywalizację na 15. miejscu i... oberwał od Krafta za " przeciwstawianie się starszym". O drugiej w nocy obudził współlokatora, żeby powiedzieć, co mu leży na sercu. Kiedy "młody", jak często mawiali skoczkowie, całkowicie się wyżalił i wysłuchał rad Fettnera, który jeszcze tak niedawno przeżywał to, co on, a nawet gorzej, usnął spokojnie i do rana nie przekręcił się nawet na bok.
- Tylko trzeba znaleźć ten jego czuły punkt- uniósł brwi Diethart i popatrzył na Hayboecka, jakby szukając w nim odpowiedzi.
- Na mnie możecie liczyć- kiwnął głową Michael i Gregor też dołączył się do akcji.
- Chłopaki, ja wiem, co możemy zrobić- odezwał się nagle Poppinger, a Fettner spojrzał na niego z przerażeniem.
- Nie odzywaj się, młody- uciszył go machnięciem Kofler
- A ty masz jakiś pomysł? Wysłuchaj go- tym razem Morgenstern zwrócił się do Andreasa, stając po stronie lubianego przez siebie, Manuela.
Poppinger postanowił wykorzystać sytuację, w której Kofli stał zamurowany postawą Thomasa:
- Pewność siebie. To jego czuły punkt.

                 Poppinger i Fettner siedzieli razem w samolocie, lecącym z norweskiego Lillehammer do ich rodzinnej Austrii. Ani jeden, ani drugi Manuel nie odezwali się do siebie słowem, mimo że dobrze zakończyli konkurs i mieli powody do dumy, żaden nie przełamał lodu, który podzielił ich po decyzji młodszego z nich.
Fettner czuł się źle, nie pochwalał tego, jak postąpił młody, ba, on czuł niechęć do tego " Wielkiego planu" Krafta.
- Nie mogę już dłużej wytrzymać- odezwał się cicho Fettner, którego dręczyły ciągłe wyrzuty, jakby to on zrobił coś źle.- Dlaczego ty chcesz brać udział w tym wszystkim?
Tak na prawdę Poppinger miał gotową odpowiedź i już chciał powiedzieć wszystko przyjacielowi, kiedy uświadomił sobie, że w ten sposób zrobi z siebie tchórza.
- Freund każdemu robi konkurencję, nie tylko Kraftowi i Hayboeckowi. Mi też.- jednym tchem powiedział Poppinger. Chciał być, jak najbardziej wiarygodny i starał się nawet nie mrugnąć okiem.
- Manuel, ty zastanów się nad tym, co mówisz- popatrzył na niego z politowaniem- Co ci da jedno miejsce w tą, czy w tą, nie wywalczone uczciwie? Miło by ci było, gdyby ktoś w tak straszny sposób chciał się ciebie pozbyć?!
Młody spuścił głowę, tak bardzo zależało mu, żeby jego przyjaciel nie poznał prawdy, tak bardzo chciał, żeby było tak, jak on już to obmyślił, ale Fettner, on teraz mu to wszystko niszczy.
-No, proszę cię...- Poppinger odwrócił głowę w stronę okna i nabrał głęboki wdech- Nie rozumiesz.
- Właśnie nie- krzyknął Fettner, a Manuel zaskoczony nieco oddalił się od niego- Nie jesteś taki, jak dawniej, bardzo się zmieniłeś.
- Ludzie się zmieniają- podsumował krótko Poppinger, ale wkrótce zdał sobie sprawę, że źle powiedział i w ogóle zaczął tą rozmowę. Teraz ich przyjaźń poddawana jest ciężkiej próbie, a jak straci Fettnera, nie będzie miał już nikogo.- Przepraszam, Manuel. Nie pogorszą się nasze relacje prawda? Kiedyś ci wszystko wyjaśnię. Przeprasza.
-- Myślę, że będzie choć po części, jak dawniej- uśmiechnął się lekko starszy z nich- Ale dalej uważam, że źle robisz.
Najmłodszy skoczek narodowej kadry Austrii odwzajemnił gest przyjaciela i kiwnął głową.
- Jak oceniasz konkurs?- zapytał przyjaznym tonem, nie chcąc zostawać ze swoimi niesfornymi myślami sam na sam.

Austria/ Thening/ 8 grudzień 2014

                                           Gregor Schlierenzauer niósł w ręce torbę, a drugą wymachiwał przed oczami Hayboecka.
- Czy ty słyszysz, co ja do ciebie mówię?- zastąpił mu drogę, przez co kolega musiał się zatrzymać.
- Nie, nie słucham cię- wyszczerzył zęby w uśmiechu i puścił do niego oczko- Schlieri, takie głupoty opowiadasz, że... przepraszam- i w tym momencie ryknął śmiechem.
Michael Hayboeck był był z tych ludzi, którzy swoim śmiechem rozbawiali każdego, a szczególnie Gregora. Michi wręcz zachodził się, a jego kolega zaczął kulić z radości. Ludzie, przechodzący obok, patrzyli na nich zdziwieni. Dwóch tak znanych skoczków narciarskich zalewa się śmiechem na środku ulicy.
- Błagam cię, Hayboeck! Przestań!- zaczął wydzierać się Gregor, ale blondyn w ogóle go nie słuchał- Bo nie zostanę na noc!
- Gregor, Schlieri, kochanie- zaczął miękko opanowany Hayboeck- Przecież ty się boisz o tej porze autobusem jechać 3 godziny do Fulpmes.
Obok przechodził starszy pan, który z takim zdziwieniem patrzył na skoczków, że omal nie wpadł do rowu.
- Ale ci biedni ludzie mają z nas ubaw!- roześmiał się Michael, ale widząc dalszego focha Gregora, szturchnął go w bok- Ojj. no chodź, poniosę ci torbę.
Austriak przystał na ten pomysł i swój bagaż rzucił do kolegi, po czym ciesząc się, jak dziecko, zaczął opowiadać mu swoje słynne historie "Schlierenzauer- żeglarz"
 Stanęli w końcu przed małym, białym domkiem, w którego jednym z okien tliło się małe światełko. Michi, jak przystało na gospodarza ( i dżentelmena) otworzył przed Gregorem drzwi. Wkrótce znaleźli się w przytulnym wnętrzu. Jak zwykle po konkursach, Schlierenzauer siadał na jasnej, skórzanej kanapie,a Hayboeck biegł przywitać się z mamą.
" Pani mama", jak ją nazywał Gregor, zajmowała pokój na górze, oglądając, jak zawsze o tej porze, swój ulubiony serial. Głośne kroki Michiego po schodach były coraz bliżej
- Schlieri, jesteś dzisiaj żoną czy mężem?- zapytał Hayboeck błagalnym tonem, siadając obok kolegi.
- Mężem, Michi- odparł bez wahania- Ty gotujesz.
- Ależ Gregor- bezradnie opuścił ręce- Ty tak wspaniale kucharzysz!
- Nie przekupuj mnie!- zadarł nos do góry- No, już- już, do kuchni.
Gdy Michael zniknął w królestwie swojej mamy doszedł do wniosku, żde Gregor będzie musiał zadowolić się kanapkami, tym czase drugi z nich rozłożył się na kanapie i uśmiechał, przypominając sobie siebie i Michiego sprzed 16 lat. Niewiarygodne było to, jak wielką przyjaźnią się darzyli i tyle lat ona nie zachwiała się. To było niesamowite.
- Michael?- zapytał nagle Michiego, który wyszedł z kuchni- Czy ty wiesz, że przyjaźnimy się 18 lat?
- Niemożliwe!- pokręcił głową Hayboeck i postawił kanapki na stole- Nie ma szans, żeby tyle z tobą wytrzymał!
******
                      - Całkiem, całkiem- powiedział Kraus, przyglądając się Geigerowi w garniturze- Ale granat chyba lepszy.
- Serio, Kraus?- Karl zrobił złą minę i rozpiął guzik marynarki- Przed chwilą powiedziałeś, że ładniej będzie w czarnym.
- Kurde, no nie wiem- mruknął Marinus- Nie musisz się tak pięknić, to tylko spotkanie z Austrią i Szwajcarią.
- A..ale Austriacy mają, mają ładne skoczkinie- zaczął się tłumaczyć Karl Geiger, ale widząc na twarzy szeroki uśmiech, dodał- Tobie też by się garniak przydał. Może spodobasz się którejś?- a następnie roześmiał się w głos- Noo wiem, taki żart! Całkiem niezły zresztą. Może jakiejś Niemce, hmm?
- Czy ty coś sugerujesz?- Marinus uniósł brew do góry i pytające spojrzenie wlepił w kolegę.
- Ja? Nie, niee- zmieszał się Karl- Może, hmm. No.. no, ja przymierzę ten granatowy. 
Marinus pokręcił głową z uśmiechem i usiadł na czerwonej kanapie sklepowej. Nagle zobaczył jakąś ładną dziewczynę i zaczął wodzić za nią wzrokiem, nie zwracając kompletnie uwagi na kolegę.
- Co ty robisz, matole?- stanął przed nim i położył ręce na biodra
- Nic- blondyn w końcu popatrzył na Karla zdziwiony
- Nic? Tylko żyjesz oddychasz i patrzysz na dziewczyny- podsumował Geiger i z politowanie pokręcił głową
- Ja biorę granatowy, ty czarny. I zwijamy się- machnął ręką Karl, rzucjąc Marinusowi czarny oficjalny strój.

                        Richard siedział za stołem w kuchni i obserwował drogę za oknem. Czasem przjeżdżały jakieś auta, ale bardzo rzadko. Ogólnie było dosyć smutno, i tak właśnie czuł się Freitag.
- Będziesz jadł?- zapytała kobieta o ciemnych brązowych włosach, zaplecionych w idealnego warkocza- Richard słyszysz?
- Tak, przepraszam- potrząsnął głową i odwrócił się w stronę kobiety- Co na obiad?
- No przecież zupa pomidorowa- wskazała na talerz i pokręciła głową.
Freitag usadowił się przodem do stołu i przysuwając talerz zaczął łyżką mieszać i przelewać ją tam, i z powrotem.
- No przestań- po chwili usłyszał ostry ton głosy Anne i odsunęła tak gwałtownie zupę, że część wylądowała na starannie wyprasowanym, białym obrusie.
Richard zrobił minę zbitego psa i z rezygnacją wstał od stołu, Anne zatrzymała go jednak.
- Wybacz, ale widzę, że z tobą coś nie tak- wyjaśniła szybko, patrząc mu w oczy.
Skoczek powrócił na swoje dawne miejsce i zaczął przyglądać się kobiecie. Po chwili i ona odwróciła się w stronę Freitaga.
- Widzisz, to wszystko przez sytuacje w kadrze- mówił, jakby chciał się usprawiedliwić- Severin myśli, że jest najlepszy, a ja zwyczajnie mam go dość!
- Richard, uspokój się- zbliżyła się do niego i położyła dłoń na jego ramieniu.- Złość do niczego nie prowadzi. Zignoruj jego zachowanie, bo nie warto, a podium czeka na ciebie.
- Ale czy ty nie rozumiesz, jaki on jest?! Na domiar złego nikt tego nie widzi, wszyscy całkowicie ignorują moją krzywdę!
- Widzisz, nie przejmują się i lepiej żyją, nie męczą się tak, jak ty- powiedział łagodnie Anne.
- Nikt tego nie rozumie! Ty też! Wszyscy jesteście tacy sami, egoiści i samolubi!Ale zobaczycie, jeszcze zobaczycie!- Freitag podniósł głos. Nigdy nie robił tego wobec swojej dziewczyny.
- Może masz i rację, Richard- spuściła głowę- Ludzie chcą dla ciebie dobrze, cierpią na twoich wtmysłach.
- Anne, uważaj na to, co mówisz- ryknął Freitag- Mam wrażenie, jakbyś tzrymała stronę Freunda, a może myślisz tak samo?!
- Tak nie będziemy rozmawiać!- krzyknęła najgłośniej, jak umiała, i rzuciwszy fartuszek wybiegła z pomieszczenia .
Wkrótce po tym wydarzeniu Freitag usłyszał trzask drzwi, ale nie śmiał nawet spojrzeć za okno, w którą stronę uda się Anne.
- Coś ty, kretynie narobił?- zapytał sam siebie i uderzył ręką w głowę
******
Heej! Piszę, jakoś tak w połowie szczęscia, w połowie smutna. Taak Słowenia mistrzami, jak zawsze, ale normalnie zawiodła mnie ta dyskwalifikacja.
Znowu.. jak nie 6mm, to 1 cm! 
Ale Fannemel, wielki Fannis wszystko przebił! Jejju, jeju <3
Wierzę, że Polacy jutro wszystkim pokażą!
+ taki "miszczowski" gif ode mnie! 
-------------------------------------------------------------
* Manuel Poppinger będzie młodszy od Fettnera, choć w rzeczywistości (chyba xD) jest starszy/

Także komentujcie nowy rozdział, bo motywujecie w ten sposób najbardziej! :D
Kochane, dziękuję za Wasze komentarze.
(( Kto nie w temacie, odsyłam do rozdziału poprzedniego))

Buziaczki wszystkim!
Bjoerghild  

3 komentarze:

  1. Poppinger w istocie jest młodszy od Fettnera - o 4 lata o ile się nie mylę ;)
    Widzę, że niezła koalicja się zawiązała przeciwko biednemu Freundowi ;) Co oni knują, co? Normalnie zaczynam się bać ;) Michi i Gregor mnie rozwalają - genialni są! Ach kocham ich obydwu ♥♥♥
    Drużynówki żal dzisiaj :'( Byśmy wyskakali to 4 miejsce, a tak... Szkoda :/ Mam nadzieję, że jutro wszyscy pokażą jakim wielkim błędem była ta dyskwalifikacja. A może rekordowe 4 zwycięstwo Kamila będzie? Trzymamy kciuki :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ci Austriacy knują przeciwko Severinowi? Aż się boję jaki tam w główce plan mają :D Krafti <3
    Karl i Marinus kupują garniak ;)
    Pozdrawiam i weny kochana!
    Buziole ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadal strasznie podoba mi się to opowiadanie , tylko więcej słoweńców :))
    A intryga przeciw Freundowi .hy hy , ciekawie sie zapowiada.

    OdpowiedzUsuń